1 Krl 8,1-7.9-13 Ps 132 Mk 6,53-56
Gdy Jezus i uczniowi Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu.
Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy do osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Dzisiejsze krótkie czytanie przedstawia jakby apogeum posługi Jezusa. Ziemia Genezaret nad Jeziorem Galilejskim to okolice, które Jezus znał. Tutaj, jak widać w czytaniu, Jezus też był rozpoznawany. Można powiedzieć, że zrobił się ruch (ludzie biegali po całej okolicy), stał się znakiem nadziei – przynosili do niego wszystkich chorych. Stał się też znakiem zwycięstwa: „wszyscy…. odzyskiwali zdrowie”.
Wiem, że posługa Jezusa nie zawsze była tak mile przyjmowana. Były różne okresy, ale ten jest szczególnie pozytywny i entuzjastyczny. Chciałbym, przyznam szczerze, więcej takich okresów w posłudze Kościoła. Chciałbym takich okresów w życiu naszej wspólnoty. Jestem przekonany, że każdy uczeń Chrystusa, w tym również ja, marzy o takich okresach w swoim życiu.
Ewangelista Marek opisuje, że gdy wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Wydaje mi się, że nam potrzeba właśnie takiego rozpoznania i uznania obecności Jezusa. Ci, którzy Go poznali, stali się od razu posłańcami tej nowiny. Biegali po okolicy….
Nasuwa się pytanie, czy dzisiaj Jezusa poznajemy, czy rozpoznajemy Jego obecność i odnosimy się do niej z entuzjazmem? Chcę podać szereg miejsc szczególnej obecności Chrystusa i potrzeba, abyśmy każde z nich rozpoznawali, do każdego z nich odnosili się tak, jak mieszkańcy ziemi Genezaret.
Obecność pośród Swego Ludu, w zgromadzeniu wierzących zebranych w imię Jezusa, szczególnie podczas sprawowania sakramentów i na uwielbieniu, obecność w Najświętszym Sakramencie, obecność w sercu chrześcijanina, która czyni każdego wierzącego świątynią i mieszkaniem Boga. To pierwsze trzy miejsca. Dalej, obecność w Bożym Słowie i w modlitwie, obecność w potrzebującym, sierocie i wdowie (byłem głodny i daliście Mi jeść) i na koniec obecność podczas naszego składania świadectwa i ewangelizacji. Ta lista nie wyczerpuje oczywiście wszystkich takich miejsc.
W tych miejscach nasz Pan jest szczególnie obecny i co więcej, czeka na nas, abyśmy Go tam spotkali, poznali i doświadczali. Kiedy te miejsca redukujemy, nasza wspólnota staje się ułomna. Nie można więc żyć samym uwielbieniem, Alfą czy spotkaniami małych grup. Nie wystarczą nawet same Eucharystie, gdzie mamy i Słowo i modlitwę i Najświętszy Sakrament i uobecnienie ofiary Chrystusa i spotkanie Ludu Bożego. Kościół nie jest sam dla siebie i musi wyjść na zewnątrz, spotykać Jezusa również w innych miejscach.
Tak samo wspólnota nie może żyć jedynie pomaganiem biednym i świadectwem. Gdy wszystkie miejsca rozpoznajemy i z entuzjazmem tam przychodzimy, a nawet więcej przyprowadzamy tam innych potrzebujących – wspólnota zaczyna żyć i owocować. Dzieją się rzeczy cudowne. Radość Boża się udziela każdemu i wszyscy doświadczają uzdrowienia. Wystarczy, że choć cień Jezusa na nich padnie.