Iz 1,10.16-20 Ps 50 Mt 23,1-12
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami:
„Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
Wy zaś nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten, który jest w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus.
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
Dzisiejszy tekst Ewangelii jest kierowany do liderów. Nie jest to mowa łatwa. Styl świata przenika do chrześcijaństwa podobnie, jak przeniknął do religii Izraela i ciągle sieje spustoszenie. Wspólnota i Kościół mają być miejscem, gdzie biedny jest tak samo traktowany jak bogaty, gdzie nie czuje się kimś drugiej kategorii.Ludzie sukcesu i ludzie zwyczajni są traktowani tak samo, siadają przy jednym stole. Liderzy są ostrzegani przed przyjmowaniem zaszytów. Pycha czyha za rogiem.
Zauważmy, że to wezwanie nie dotyczy ludzi, dla których podziw i uznanie kogoś mądrego, kogoś, kto odniósł sukces jest normalny. Chcemy takich ludzi słuchać, uczyć się od nich. To jest w porządku. Ale to już krok od bycia gwiazdą, celebrytą i duma czai się za uszami. Kiedyś przeczytałem u Leightona Forda w książce „Przemieniające Przywództwo”, że najniebezpieczniejsze dla chrześcijan są kamery telewizyjne i flesze aparatów fotograficznych. Autor wyznaje, że widział wielu wspaniałych chrześcijan, o wielkim potencjale przywódczym, którzy szybko stali się medialnymi gwiazdami i upadli, a z nimi całe dzieła, które tworzyli.
Widzę wielką postawę pokory u Papieża Franciszka, który nie pozwala zrobić się celebrytą, pomimo, że media bardzo tego chcą. Dlatego nie powinnismy przestawac modlić się za niego, za biskupów, księży i zwykłych liderów chrześcijańskich, aby trwali w pokorze, blisko Boga i nie myśleli o sobie coś więcej, jak to, że są sługami Pana. Świat nie będzie tego rozumiał. Świat będzie się pytał każdego z nas: „pokaż, co osiągnąłeś?” A my mamy być sługami i budować dzieło Pana, a nie nasze. Prawdziwe pytanie brzmi: „czy wykonaliśmy dzieło Boga”. Sam nasz Pan mówił: „niczego nie czynię od siebie, ale to, co widziałem u Ojca” (J. 5) My mamy postępować tak samo, czynić wolę Boga, naśladować naszego Mistrza. Musimy być odporni na pokusy poszukiwania uznania i pochwały oraz popularności. Należymy do Chrystusa i On jest naszym Ojcem, Sędzią i Przyjacielem.