1 Tm 2,1-8 · Ps 28 · Łk 7,1-10
Gdy Jezus dokończył wszystkich swoich mów do ludu, który się przysłuchiwał, wszedł do Kafarnaum. Sługa pewnego setnika, szczególnie przez niego ceniony, chorował i bliski był śmierci. Skoro setnik posłyszał o Jezusie, wysłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł i uzdrowił mu sługę. Ci zjawili się u Jezusa i prosili Go usilnie: „Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył – mówili – kocha bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę”. Jezus przeto wybrał się z nimi.
A gdy był już niedaleko domu, setnik wysłał do Niego przyjaciół z prośbą: « Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź», a przychodzi; a mojemu słudze: «Zrób to», a robi”. Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i zwracając się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: „Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu”. A gdy wysłani wrócili do domu, zastali sługę zdrowego.
W dzisiejszej Ewangelii mamy bardzo ciekawy kontekst cudu uzdrowienia dokonanego przez Jezusa. Otóż mamy tu do czynienia z setnikiem, a więc nie Izraelitą. Ten nie czuje się godzien, by stanąć twarzą w twarz z Jezusem. Wysyła do Niego starszyznę, a ona mówi Jezusowi, że setnik jest godzien, by uzdrowić jego sługę. No więc: jest godzien, czy nie jest godzien? Czy ktokolwiek może czuć się godzien? I odpowiedź jest oczywista: nikt nie jest godzien! Ja nie jestem godzien i Ty nie jesteś godzien. Tylko Baranek jest godzien. To jest początek wiary: poczucie grzeszności w zestawieniu z Bożą świętością.
Ewangelista zestawia te dwie opinie. Pierwsza z nich – ludzka – mówi, że jest godzien, bo zrobił to, czy tamto. Po ludzku mamy zasługi, możemy być dobrymi ludźmi. Zauważmy przy tym, że jest to świadectwo innych ludzi, starszyzny, o tym setniku. Oni dają mu bardzo dobre świadectwo.
Ale jest też drugie świadectwo, to które stawiamy sobie sami. I cechą Bożych ludzi jest to, że widzą swoją małość, słabość, grzeszność. To pokora, rozumiana jako prawdziwe spojrzenie na siebie, nie w zestawieniu z innymi ludźmi, ale w zestawieniu z Bogiem. I każdy Boży człowiek będzie miał takie sprzeczne zestawienie: inni powiedzą – jest godzien, a on będzie czuł, że nie jest godzien.
W naszej chrześcijańskiej tożsamości być może czujemy się jak setnik, ale mamy jeszcze ciąg dalszy. To jest tożsamość nadana nam przez Jezusa. Czy Jezus uznał, że jest godzien? TAK. Nie czuł się godzien, ale był godzien, bo tę godność nadał mu Zbawiciel. Tak jest z każdym z nas. Gdy przychodzimy skruszeni do Boga, On nas podnosi, bo w Bożej ekonomii jest odwrotnie niż w ludzkiej: Ci, którzy nie czują się godni, otrzymują godność znacznie większą – godność dziecka Bożego.