Pokora w głoszeniu Słowa
Dziś w pierwszym czytaniu jest dużo o pokusie. Chodzi o pokusę sławy, uznania a może i bogactwa.
Paweł i Barnaba robią swoje, czyli głoszą Ewangelię. Reakcje są ekstremalne. W jednym miejscu chcą ich pobić, znieważyć a może i zabić, byle uciszyć.
A w innym, czyli w Listrze, rzecz wydawała by się normalna. Pan dokonuje znaku – uzdrowienia. Tłum popada w zachwyt i chce natychmiast uhonorować sprawców cudu. Wszelkie tryby religijne w Listrze zostają uruchomione tak, że nawet kapłani Zeusa przyprowadzają zwierzęta na ofiarę.
Apostołowie już nie są podróżnikami przynoszącymi dobra nowinę. Są samymi bogami, którzy zstąpili z nieba! Uznanie, pochwały, pieśni śpiewane na ich cześć, z pewnością przynoszone pieniądze, prośby z następnymi intencjami… Pokora wystawiona na wielką próbę.
Widać nie wystarczało zwyczajne tłumaczenie, że sprawcą uzdrowienia jest Jezus, Bóg w Trójcy jedyny. Piotr i Barnaba rozdzierają szaty i odcinają się od tego pochwalnego zgiełku. Mogli być herosami dla tych ludzi, ale stają mocno na gruncie Prawdy. Tylko Bóg jest godzien uwielbienia i chwały.
Co ciekawe, ten sam tłum (wersety 19-20) na tym samym zgromadzeniu podburzony przez “siły przeciwne” zmienił upodobania w stosunku do Pawła o 180 stopni. Rzucili się na niego i go ukamienowali na śmierć (sądzili, że nie żyje). To prawie dokładna analogia wydarzeń wielkanocnych, jeżeli chodzi o reakcję tłumu. Paweł jednak odzyskuje życie, zdrowie i siły. Łukasz o tym nie wspomina, ale jest bardzo prawdopodobny cud, gdyż Paweł podnosi się i idzie do miasta. Kontynuuje swą podróż misyjną już następnego dnia i idzie dalej głosić Ewangelię.
Taką determinację do głoszenia Ewangelii dedykuję sobie i wszystkim w naszej wspólnocie, nie tylko tym, którzy zaangażowali się w grupy ewangelizacyjne. Stanie w Prawdzie i pokora są potrzebne każdemu, kogo Bóg chce użyć w posłudze. Pamiętajmy, by Bożego dzieła nigdy nie nazywać swoim.