1 Tes 5, 1-11 · Ps 27, 1-14 · Łk 4, 31-37
Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy. A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: „Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą”. I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.
Niektóre cuda Jezusa miały bardziej prywatny charakter, działy się w domu, przy zamkniętych drzwiach. Ale dzisiaj czytamy o cudzie, który odbył się na oczach wszystkich. Ma tu miejsce ciekawe zestawienie. Myślę, że św. Łukasz celowo tak to opisuje. Oto Jezus jest na zgromadzeniu w synagodze, zgromadzeniu, które zebrało się, by uwielbić Boga. Obecna jest większość mieszkańców miasteczka, w którym Jezus żył. To zgromadzenie jednak nie rozpoznaje Jezusa. Ale jest On rozpoznany przez demony, które krzyczą: „jesteś święty Boży”. Demony nie boją się synagogi, są tam obecne w niektórych uczestnikach spotkania. Nie przerażały ich słowa Tory, modlitwy, kazania. Lud zgromadzony w imię Pana, tego Pana nie rozpoznaje, ale obecne tam demony – tak, one Go poznają. Interesujące zestawienie.
Postawa Jezusa wskazuje na autorytet Boga nad demonami. W konfrontacji, nie mają one nic do powiedzenia, muszą być posłuszne. Słowo Jezusa ma moc. Ta moc jest obecna w Kościele poprzez Ducha Świętego. Duch Święty jest dany każdemu wierzącemu, na mocy wiary i chrztu. To jest obietnica dla Kościoła i dla każdego z nas, którzy wyznaliśmy, że Jezus jest Panem i w sercu uwierzyliśmy, że Bóg wskrzesił Go z martwych. Ciarki mnie przechodzą po plecach, gdy pomyślę, co by się stało, gdyby cały Kościół zaczął korzystać z wiarą z tego daru.
Z drugiej strony zastanawiam się, co by się stało, gdyby takie uwolnienie miało miejsce dzisiaj. Wyobrażam sobie sumę w jakimś wiejskim kościele, gdzie jest zebrana większość mieszkańców i ma miejsce taki egzorcyzm. Ktoś napełniony Duchem z mocą Bożą dokonuje uwolnienia innego parafianina a towarzyszą temu zjawisku krzyki, rzucanie się i w końcu uwolnienie. Jak zareagują wierni, ksiądz, co zrobią? Czy będzie więcej uwielbienia i radości, czy raczej zgorszenia i plotek? Co musi się zmienić, aby zrobić Jezusowi miejsce w takich zgromadzeniach? Bo przecież zbieramy się dla Niego i w Jego imieniu, ale czy robimy przestrzeń, przede wszystkim przestrzeń w naszych sercach, aby On działał?