Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty
Dzisiejsze czytania Pisma, to jedne z lepiej znanych w Kościele tekstów. Można by powiedzieć, że wzywają do świętości i wypełnienia woli Boga.
“Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty!” – tak wzywa również dzisiaj Jezus. Jeżeli jesteśmy stworzeni na obraz Boga, to dążąc do Niego najpełniej zaspokoimy swoje potrzeby, odnajdziemy prawdziwe “ja” i miłość, radość, pokój w Duchu.
Fantastyczny obraz opowiedziany przez Jezusa ukazuje scenę sądu. Zanim popatrzymy na nią, zauważmy w jakich okolicznościach Jezus ją opowiadał. Aby zobaczyć to w Ewangelii, musimy się cofnąć do początku 24 rozdziału i wtedy widzimy, że Jezus właśnie wyszedł ze świątyni, która wzbudziła podziw apostołów (jej pozostałości budzą podziw do dziś). Ale Jezus nie zachwycał się, bo widział niezbyt odległą przyszłość tego miejsca. W roku 70 świątynia została zburzona.
Następnie Jezus udał się na Górę Oliwną, usiadł tam w otoczeniu uczniów (Mt. 24, 1-3) i oni zapytali go o czas końca świata. Wtedy Jezus, w odpowiedzi na to pytanie, przywołał wiele obrazów z czasów końca świata, a wspomniana scena sądu jest ostatnim z nich. Ogólnie można powiedzieć, że Jezus nie powiedział kiedy nastąpi koniec, ale mówił o znakach, potrzebie czujności i podał trzy obrazy, wprowadzające do sceny sądu: przypowieści o słudze wiernym i niewiernym; o pannach i o talentach. Te przypowieści kończą się scenami sądu “indywidualnego” – ktoś za swoją wierność jest nagradzany, a ktoś inny za swoją niewierność jest potępiany. Polecam te trzy przypowieści.
Teraz możemy patrzeć na scenę sądu ostatecznego opowiedzianą przez Jezusa jako podsumowanie. O ile w przypowieściach wprowadzających mamy ocenę posłuszeństwa wobec wymagań Pana, o tyle w scenie końcowej okazuje się, że Pan jest w każdym bliźnim! To jest objawienie epokowe! Kiedy uzmysłowimy sobie kulturę Cesarstwa Rzymskiego, gdzie bogowie domagają się zaspokojenia dla siebie, widzimy jeszcze większy kontrast. Cokolwiek uczynimy człowiekowi choćby najmniejszemu, czynimy Jezusowi, samemu Bogu.
Święty Jan w swoim pierwszym liście tak to podsumuje: Kto nie kocha bliźniego, którego widzi, nie może kochać Boga, którego nie widzi.
Nasza wiara nie może pozostawać martwa. Mamy do wykonania odpowiedzialności wobec Boga i wobec bliźniego. Będziemy z nich rozliczeni z wielką konsekwencją! Bóg zdaje się mówić: warto Mi zaufać!
Niech ten okres Wielkiego Postu będzie dla nas okazją do otwarcia się na potrzeby innych, porzucenia egoizmu, wygody, lenistwa. Pomaganie innym, do którego wzywa w tym roku szczególnie Papież Benedykt XVI i nasz Kardynał, niech się stanie stylem naszego życia.