Ga 1, 6-12 · Ps 111 · Łk 10, 25-37
W rozpisce czytań liturgicznych dzisiaj smakowity kąsek: przypowieść o miłosiernym samarytaninie.
Rozpoczyna się od tego, że ktoś zadaje pytanie: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”
Pytanie to, samo w sobie jest bardzo ważne, może najważniejsze jakie człowiek może sobie zadać. Jednak w tym przypadku, jak odnotuje św. Łukasz, zadaje je obłudny faryzeusz, by wystawić Jezusa na próbę. Jezus mądrze odpowiada pytaniem: “Co czytasz w Prawie?”. Unika pułapki. Faryzeusz cytuje pierwsze przykazanie: Będziesz miłował Boga całym sercem… Dodaje również przykazanie miłości bliźniego. Jezus odpowiada więc wspaniale: tak rób, a będziesz żył. Jest oczywiste zarówno dla faryzeusza jak i dla nas, słuchaczy, że to jest pułapka, bo nikt nie jest w stanie tak żyć. Przecież zwrot “całym sercem” oznacza bez wyjątku, a każdy z nas ma w swoim sercu, umyśle i zachowaniu nieco miłości do świata. Zatem Prawo ostatecznie jest pułapką, jeżeli nie ma w nim obietnicy Zbawiciela. Można powiedzieć, że tym stwierdzeniem Jezus przeszedł do kontrofensywy, a myśliwy stał się zwierzyną. Teraz sam musi się bronić. Chwyta się przykazania drugiego. (Dodam tylko, że drugie przykazanie nie jest częścią Dekalogu ale pochodzi też z Tory: Kapł. 19, 18)
Faryzeusz zadaje więc drugie pytanie: “Kto jest moim bliźnim?”. Podany fragment Tory sugeruje, że bliźni to inny Izraelita. Większość rabinów i Izraelitów tak postrzegała ten nakaz. W ich rozumieniu bliźnim nie był Rzymianin, Grek, Arab, Egipcjanin czy Samarytanin. W takim właśnie kontekście Jezus mówi przypowieść o człowieku, który potrzebuje pomocy. Omija go kapłan, omija również Lewita. Obydwaj mają swoje powody. Nie wiadomo było, czy pobity człowiek żyje, a dotknięcie martwego czyniło nieczystym i eliminowało możliwość posługi w świątyni. Niektórzy uważali nawet, że wystarczy iż cień człowieka padnie na martwego i już staje się on nieczystym. W tym momencie czuć już wielki dylemat i dyskomfort. Przecież człowiekowi w takiej sytuacji należy pomóc. To się czuje. Jednocześnie wiadomo, że ówcześni rabini tak interpretowali Prawo, że lepiej w takich sytuacjach było nie pomagać. Inne nastawienie okazuje dopiero trzeci przechodzień. Któż to taki? Pewnie faryzeusze oczekiwali, że to ktoś od nich, kto się okaże tym dobrym? Jednak Jezus “wyciąga na scenę” Samarytanina. To niespodzianka, a nawet zgorszenie. Przeciętny Żyd nie pozwolił by się nawet dotknąć takiemu człowiekowi. Tymczasem Samarytanin “wziął i posadził na osła”. Ileż okropnego dotyku, ściskania i kontaktu z nieczystym. Jednak jednocześnie czujemy, że to jest dobre, że ratuje życie, że jest okazaniem miłości.
Jezus mówiąc tę przypowieść rozszerzył horyzont, pokonał bariery uprzedzeń. Złączył świat w jedno i określił, że bliźni, to każdy drugi człowiek. Wydaje się, że faryzeusz to zrozumiał i ciekawe, czy zastosował słowa Jezusa “Idź i ty czyń podobnie”. Czy my się do nich zastosujemy? Jakie uprzedzenia musimy pokonać? Czy mamy jakiś “nie-bliźnich”? Zauważmy, że pomoc była konkretna i hojna.
Idźmy i czyńmy podobnie!