Zadrżało miejsce, na którym byli zebrani
Dzisiejsze czytania, a szczególnie to z Dziejów Apostolskich jest jednym z moich ulubionych.
Normalnie dzisiaj modlilibyśmy się tak: “Boże, oni przeciwstawiają się Tobie, Twojej prawdzie, Ewangelii. Zmień tego, usuń tamtego.” itd. Analogii w dzisiejszym świecie mamy wiele. A oni się modlą: “Daj nam głosić Słowo z całą odwagą.”
Przeciwności zostały, a oni mieli odwagę i robili to pomimo prześladowań, do śmierci. Bo Bóg wyciągał swą rękę i uzdrawiał, czynił cuda. Żyli wiarą, nadzieją i miłością. Bóg wlał w ich serca odwagę.
My modlimy się o usunięcie trudności, a oni modlili się, by Bóg działał pośród przeciwności. I tego Boga doświadczali. Życie wiarą było dla nich wszystkim, a nie dodatkiem do codziennego życia. Bo jeżeli Bóg nie jest wszystkim, nie jest we wszystkim, to kim jest?
Czy kiedyś zadrżało miejsce, w który się modliłeś? Pewnie każdy ma jakieś doświadczenie, gdy zadrżało jego serce, wierzę, że mamy takie doświadczenie. Ale myślę, że tęsknimy za modlitwą, która porusza góry, kruszy skały. Taką, w której ujawnia się Boża moc. Ona ujawnia się wtedy, gdy modlitwa jest miła Bogu i On to potwierdza. Zauważmy, że w Dziejach Apostolskich niecodziennie drżało miejsce, ale jestem przekonany, że nie był to jedyny raz, gdy Bóg potwierdzał Swą obecność.
Tak sobie myślę, że gdyby Bóg tak odpowiedział podczas naszego wielbienia, to większość, a może wszyscy, wybiegliby z sali, bojąc się, że sufit spadnie nam na głowę. Trzeba by mieć wielkie poczucie bezpieczeństwa w Bogu, aby takie zjawisko nie zaburzyło naszej modlitwy. Być może różne nasze lęki powstrzymują objawienie Bożej chwały w innych sytuacjach?
W każdym razie tekst skłania do głębokiej refleksji nad naszą wiarą, ufnością i jakością relacji z Ojcem.