Flp 2, 5-11 · Ps 22 · Łk 14, 15-24
Dzisiaj w czytaniu Ewangelii mamy kontynuację wątku, który rozpoczął się w Łk. 14, 1. Jezus przebywa na uczcie będąc zaproszonym przez przywódcę faryzeuszów. Akcja rozgrywa się w szabat. Zanim dojdziemy do wiersza 15, który rozpoczyna się dzisiejszy tekst, na tej uczcie ma miejsce kilka istotnych zdarzeń. Najpierw dochodzi do uzdrowienia, co oczywiście jest powodem zgorszenia ortodoksyjnych gości. Siedzą jednak cicho, ponieważ Jezus obnażył ich motywacje pytając wprost: Czy wolno w szabat dobrze czynić? Po dokonaniu znaku Jezus naucza o zajmowaniu zaszczytnych miejsc na uczcie (dosłownie jest: na weselu). Ciekawe, że w relacji św. Łukasza podobne nauczanie Jezus mówi kilkanaście wierszy wcześniej kończąc, że pierwsi będą ostatnimi a ostatni pierwszymi. Wątek się powtarza, co sugeruje, że myśl w nim zawarta jest bardzo cenna: „Kto się wywyższa, będzie uniżony a kto się uniża, będzie wywyższony.”
Do faryzeusza, który Go zaprosił Jezus powiedział, by zapraszał na ucztę raczej tych, którzy nie będą mogli mu się odwdzięczyć, bo wtedy otrzyma zapłatę przy zmartwychwstaniu. To bardzo ważna obietnica, odwołująca się do naszej wiary w rzeczy ostateczne, do nagrody nie tu i teraz ale w przyszłym życiu.
W tym właśnie kontekście pada pierwsze zdanie dzisiejszego czytania: szczęśliwi, którzy będą z tobą ucztowali (dosłownie: „jedli chleb”) w królestwie Boga. I właśnie o tym jest dzisiejsza opowieść Jezusa, a dokładnie o gościach tej wieczerzy. To już trzecie użyte przez Łukasza słowo na określenie uczty. Były wcześniej: jedzenie chleba i wesele, a teraz jest wieczerza. Ktoś zaprasza na wielką wieczerzę, a zaproszeni goście wymawiają się. Mają bardzo mocne wymówki: kupiłem woły, kupiłem pole, kupiłem, przepraszam – „poślubiłem” żonę. Muszą to wszystko sprawdzić, zrobić, wypróbować. To bardzo pasuje do dzisiejszych realiów: BRAK CZASU!
Pan domu, nie kupił jednak tych wymówek, rozgniewał się i niemal gwałtem ściąga innych, przypadkowych, „niegodnych” by zasiedli przy stole. Zauważmy, że nie powtarza zaproszenia, a nawet zamyka sprawę stwierdzeniem, że: „nikt z tamtych nie skosztuje wieczerzy.” Lekcja z tej przypowieści jest taka, że gdy Pan wzywa, nie ma większej sprawy, nie można się wymawiać i ociągać. Pan widzi serce i patrzy na serce.